sobota, 28 lipca 2012

2

Wczorajszy dzień zaliczam do udanych.
Murzyn przyjechał, cały dzień i noc spędziłyśmy razem. Gdyby tylko nie liczyć wzdęci byłoby naprawdę dobrze -.- 
Przyszła do mnie około 11, trochę posiedziałyśmy, pogadałyśmy i pozabijałyśmy zombiaków. W między czasie zjadłam krem z brokułów, jak ja lubię tą zupkę *.* Dodałam do niej świeżo ztostowaną kromkę chleba. Mogłabym jeść ją codziennie, tak samo jak ziemniaki. Kocham ziemniaki, takie młode z koperkiem. Mniam! Później poszłyśmy do niej, ona zjadła swoją (o wiele gorszą) zupę pomidorową i pograłyśmy w guitar hero. Fajna sprawa z tą grą. Ona ma cały zestaw, czyli perkusję, gitarę i mikrofon. Kupiła ją rok temu i od tego czasu zaczęłyśmy słuchać fajnej muzyki. Oczywiście na początku tylko pojedyncze kawałki, później zaczęłam ściągać całe płyty, a ostatnio sama zaczęłam szukać nowych zespołów. Chyba przechodzę przez jakiś kryzys osobowości. Nie wiem czym to jest spowodowane, prawdopodobnie środowiskiem w jakim przebywam. 


A więc tak, w czwartej i piątej klasie podstawówki miałam taką swoją klasową paczkę pięciu dziewczyn. Taka srututut szkolna przyjaźń. Skończyło się na tym, że chociaż chodzimy do tego samego gimnazjum nie rozmawiamy ze sobą. Kiedy przebywałąm z nimi słuchałam Justina Biebera, jakiś pop kawałków i jeszcze jakiegoś gówna. Już dokładnie nie pamiętam. 


W szóstej i pierwszej klasie gimnazjum przerzuciłam się na rap, hip-hop i uwaga, tu będzie zaskoczenie: reggae. Trzymałam wtedy z dresami, piłam i paliłam. Nie zaliczam tego okresu do udanych. Wtedy też zaczęłam się odchudzać. W połowie pierwszej klasy.. Jedyną dobrą rzeczą jaką wtedy zrobiłam to było to, że zaczęłam czytać. Na początku nie były to jakieś wybitne książki, ale teraz mogę się pochwalić że czytam dość dużo i dość dobre książki.


Niedawno, bo w połowie drugiej klasy, zaczął się kolejny etap w moim życiu. Na początku były to zespoły rockowe jak RHCP, kings of leon albo coś typu russian red, adele, selah sue. Później odkryłam stare zespoły, wiecie Queen, The Rolling Stones i takie tam. A obecnie słucham metalu, np. A7x, SOAD, Iron Maiden, Metallica, Megadeth, Anthrax, Slayer, Korn (starsze utwory, bo te 'elektroniczne' są beznadziejne), Black Sabbath i tak dalej.


Jak widać zmierzam w dobrym kierunku :)


Ale wróćmy do wczorajszego dnia. Po przygodzie z GH, poszłyśmy się posilić jabłkami i malinami z działek. Mieszkam na zadupiu niedaleko Bieszczad, więc o ogrody działkowe nie trudno. Posiedziałyśmy na naszym jakże pięknym boisku. Obok robią jakieś pojemniki na wodę, czy coś takiego. W każdym bądź razie wykopali ogromną dziurę, a ziemię z niej wywalili nam na boisko. Jeej. Na szczęście oszczędzili huśtawki, na których spoczęły nasze zacne tyłki. Nockę spędziłam u niej. Chciało murzynowi się naleśników, więc jakże uzdolniona kulinarnie ja zepssułam jej ciasto na naleśniki i ostatecznie jej mamie wyszły dwa zjadliwe. Ja nie chciałam się obżerać na noc więc skonsumowałam płatki. Oglądnęłyśmy jeszcze film, Deeni Derko (nie pamiętam dokładnie nazwy, taki fajny z dżejkiem dżylenholem, starszy film, z piosenką Mad World :) i położyłyśmy się o 2.


Spałam 5 i pół godziny. Wstałyśmy rano, żeby na 9 zdążyć na turniej piłki nożnej. Oczywiście się spóźniłyśmy, nie licząc ponad trzydziestostopniowych upałów było fajnie. Oglądałyśmy, nie grałyśmy. Ja trenuje siatkówkę, a murzyn tańczy w formacji 'flamenco'. Była z nami jeszcze kuzynka murzyna, jest w naszym wieku ale chodzi do klasy wyżej (czyli idzie do liceum). Znam ją, ponieważ kiedyś razem trenowałyśmy. Chodziła z paroma chłopakami do klasy, poza tym jeden gościu buja się w murzynie (to taki nasz z murzynem i rudą przyjaciel) i z paroma ja chodziłam do podstawówki - kibicowałyśmy tej drużynie. Zajęli trzecie miejsce.


Później poszłyśmy we trzy na lody, kuzynka poszła do domu, a my z murzynem jeszcze pozabojałyśmy zombiaków w dead island u mnie. Od 14 jestem sama i się nudzę. Ona ma kolejną imprezę rodzinną, zazdroszczę jej takiej wielkiej rodziny. Sama mam 4 kuzynów i żadnej kuzynki, w tym tylko jeden mieszka w mojej miejscowości. Nie chce mi się liczyć ile ona ma kuzynów i kuzynek.


Sama poczytałam błękit szafiru, posprzątałam, wyszłam z psem na spacer, zjadłam obiad a później dużo lodów. Idę coś obejrzeć, pewnie z Bradem Pittem.


Fajnie się pisze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz