czwartek, 26 lipca 2012

1

Jeżeli tu trafiłeś to musi ci się bardzo nudzić.
Jeżeli postanowiłeś zostać i przeczytać to znaczy że na prawdę nie masz życia.
Nie oczekuje, że ktokolwiek będzie to czytał.
Nie oczekuje, że w ogóle ktoś tu zaglądnie.

Pisze dla siebie, chce w końcu zrobić coś pożytecznego na tych wakacjach. Podobno jeśli się pisze pamiętnik codziennie to rozwijają się zdolności humanistyczne. No zobaczymy...

Poranny deszcz nie był zaskoczeniem. Ostatnio pogoda nie jest łaskawa i albo są upały albo pada. Wstałam i od razu wiedziałam że dzisiaj nie zrobię nic. Wszystko było przeciwko mnie, więc poddałam się nicnierobieniu i prawie cały dzień przeleżałam w łóżku. Nie licząc wyjść do ubikacji, grana na xboksie - wtedy wylegiwałam się na kanapie oraz oczywiście jedzenia. Właśnie jedzenie, chyba mi się pogarsza. Nie mogę siedzieć tak całymi dniami w domu, to nie moja wina że wszyscy sobie pojechali na wakacje a ja siedzę na tyłku i czekam. Czekam na jutro, czekam na poniedziałek i wtorek. Wtedy w końcu się ruszę do ludzi. Ale po kolei. Zacznijmy od jedzenia. Z tym gównem problemy mam od około półtora roku. Ostatnio było dość dobrze, myślałam że to już koniec ale pewne rzeczy pewnie już się nie zmienią. Nie zmieni się wewnętrzny głos, który namawia wszystkich do jedzenia i przelicza każdą potrawę na kalorie. Nienawidzę go. Nienawidzę także swojego brzucha z profilu, bo z przodu prezentuje się przyzwoicie. Pewnie już nigdy nie będę się sobie podobać, zawsze znajdę coś niedoskonałego, coś co będzie mi przeszkadzać. Proszę, niech to się zmieni. Chciałabym pocieszyć się takimi osobami:

 
Ale za kilka minut znajduje takie zdjęcia:
Tumblr_m6bswonihb1qca432o1_500_large
Tak tylko wspomnę że mam 170 cm i ważę około 49.5
Ostatnio strasznie dużo jem, jak tak dalej będzie to stanę się panią ze zdjęcia 1.
Chyba rekompensuje sobie ten rok, schudłam 14 kg. Przytyłam 8 i teraz znowu zrzuciłam niecałe 3.
Nie lubię swojego organizmu, a zwłaszcza brzucha.
Jakby się nie mógł zamknąć, cały czas burczy. Ale nie z jedzenia, po prostu jest wredny.

Zauważyłam, że lubię się zwierzać w internecie. To już któryśtam mój blog. W rzeczywistości jestem bardzo nieśmiała. Kiedy rozmawiam z kimś nieznajomym i się zbłaźnie albo nie mam racji strasznie się pocę. Ogólnie dużo się pocę. Kolejna rzecz za którą wpieprzyłabym mojemu organizmowi. Mam etiaxil, myślę jednak nad tabletkami. Mam dość mokrego nosa, pewnie dlatego nie mam chłopaka. Kto by chciał mieć spoconą dziewczynę? Pewnie niektórzy brzydzą się mnie dotknąć. To, że się pocę nie oznacza że śmierdzę. Pachnę ładnie, wiecie balsamy, kremy, perfumy i takie tam.

Zapomniałam, dzisiaj jeszcze wykąpałam psa. Mam sznaucerka miniaturkę, zawsze ją zaniedbywałam. Jest otyła i ma pare kołtunów. To się zmieni. Teraz to ja się nią opiekuje, o ile na sranie wystarczy że otworze jej drzwi ale muszę pamiętać o jedzeniu, czesaniu, strzyżeniu i takich tam. Od kiedy mój ojciec nas zostawił pare obowiązków spadło na mnie.

Jak widać lubię też szybko zmieniać tematy. Od porannego kąpania Belli przeszłam do rozwodu rodziców.

To nie stało się nagle, on miał romans podobno już od kilku lat. Wyprowadził się na początku wakacji, jeszcze chyba nawet w roku szkolnym. Zabrał samochód i odjechał. Nie wiemy gdzie mieszka, ale wiemy że jego kochanka siedzi sobie z córeczką dwie ulice dalej. Jest po rozwodzie. 8 sierpnia jest rozprawa o alimenty, ciekawe ile jestem wata - piętnastoletnia dziewczyna po początkach anoreksji, po 4 miesiącach na wózku, bez okresu, bez perspektyw, bez życia towarzyskiego. Pewnie niewiele, pewnie woli oddać wszystko im. Ale jakoś sobie poradzę, jakoś nikt mi nie pomagał wcześniej i sobie poradziłam. Będzie dobrze, musi być.

Dobra, kończę pisać o takich poważnych sprawach i idę dalej. Jutro w końcu przyjeżdża mój murzyn. Nazywam tak moją najlepszą przyjaciółkę, jest śliczna, ma ciemną karnacje i przy niej pewnie wyglądam jak 7 nieszczęść ale jakoś się już przyzwyczaiłam. Rozumiemy się telepatycznie, zdecydowanie za dużo ze sobą przebywamy. Nie mówię, że to źle, wręcz przeciwnie. Mieszkam w bliźniaku, w mieszkaniu obok żyje sobie kolejny fajny człowieczek. Jest o rok starsza, ale najniższa więc aż tak się nie wyróżnia. Z naszej trójki to ja jestem najwyższa i najmłodsza. Teraz wyjaśnię przezwiska. Ona jest murzynem bo jest ciemna, ja jestem gruba - wiadomo dlaczego, a moja sąsiadka jest ruda, bo popsikała się takim czymś do rozjaśniania włosów i ma taki lekko rudy odcień, poza tym też musiała mieć jakieś obraźliwe i rasistowskie przezwisko.

Łohoho. Ale się spisałam, to był taki mniej więcej wstęp do mojego świata.
Dodam może jeszcze zdjęcie.


Dobranoc wszystkim nikomu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz